WYPADKI NA WYBRZEŻU W GRUDNIU 1970 ROKU
W dniu 14 grudnia, uczniowie z klasy 2P i 1OA wraz z opiekunami: Rafałem Nowickim
i Arturem Chodoniem uczestniczyli w patriotycznych obchodach 42. rocznicy WYDARZEŃ GRUDNIA 70’ oraz 31. rocznicy wprowadzenia STANU WOJENNEGO pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku. W obchodach tych, jak co roku uczestniczyły poczty sztandarowe, młodzież szkolna z Trójmiejskich szkół, bowiem podtrzymywanie pamięci o naszej historii jest elementem tożsamości Gdańska, Gdyni, Pomorza. Pod pomnikiem młodzież złożyła kwiaty i zapaliła świece; został odczytany apel poległych uczestników tamtych wydarzeń. Przypomniano historię walki Polaków z władzą komunistyczną o wolność, a całość uroczystości zakończyły przemówienia organizatorów oraz krótka modlitwa.
Grudzień 1970, wydarzenia grudniowe, rewolta grudniowa, wypadki grudniowe, masakra na Wybrzeżu –
bunt robotników w
Polsce w dniach
14-
22 grudnia 1970 roku (
demonstracje,
protesty,
strajki,
wiece,
zamieszki) głównie w
Gdyni,
Gdańsku,
Szczecinie
i
Elblągu. Był to pierwszy przypadek na świecie użycia wojska przez komunistyczną partię do pacyfikacji, w której zginęli robotnicy w pokojowych manifestacjach lub idący do pracy.
Geneza protestów grudniowych
Przebieg
Społeczeństwo zareagowało
protestem. Zbierano się na
wiecach domagając się od władz cofnięcia podwyżki, uregulowania systemu płac (w szczególności zasad naliczania premii)
14 grudnia
W poniedziałek robotnicy ze
Stoczni Gdańskiej im. Lenina odmówili podjęcia pracy i wielotysięczny tłum przed południem udał się pod siedzibę
Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku. Zażądali spotkania z pierwszym sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego
PZPR, a od dyrektora stoczni Stanisława Zaczka podjęcia negocjacji w sprawie cofnięcia podwyżek, ich postulaty nie zostały jednak spełnione. Tego dnia doszło też do pierwszych starć ulicznych z
Milicją Obywatelską, z pierwszymi ofiarami. Przed południem delegacja stoczniowców próbowała rozmawiać z
rektorem Politechniki Gdańskiej (PG) i na schodach Gmachu Głównego PG doszło do szarpaniny z prorektorem Wełnickim. O godzinie 17.00 na dziedzińcu przed Gmachem Głównym PG próbowano zorganizować wiec, na który przyszło tysiące
studentów, ale wobec braku reprezentanta studentów z wiecu zrezygnowano i zebrani ruszyli wielkim pochodem do Gdańska, by „pokazać swoją siłę”, jak to mówili stoczniowcy z radiowozu. W Gdańsku za
wiaduktem Błędnik większość studentów dołączyła do manifestujących i walczących z Milicją Obywatelską stoczniowców. Nieco później dołączyła duża grupa studentów
Akademii Medycznej w Gdańsku (AMG). Tego wieczoru w walkach na Placu Leningradzkim (przed
dworcem głównym i budynkiem Komitetu Wojewódzkiego PZPR) wzięły udział setki studentów PG i AMG.
15 grudnia
W tym dniu ogłoszono strajk powszechny; przyłączyły się do niego inne gdańskie przedsiębiorstwa, robotnicy ze
Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni oraz pracownicy elbląskiego
Zamechu. W skład pierwszego komitetu strajkowego weszli:
Zbigniew Jarosz (przewodniczący), Jerzy Górski (zastępca przewodniczącego), Stanisław Oziębło, Ryszard Podhajski,
Kazimierz Szołoch,
Lech Wałęsa i Zofia Zejser
[2]. Żądano m.in. uwolnienia aresztowanych wcześniej działaczy. Robotnicy kontynuowali swój marsz i przemieszczając się pod budynek KW PZPR na wcześniej zapowiedziany wiec, napotkali na oddziały
Milicji Obywatelskiej. Władze, nie chcąc dopuścić demonstrantów pod budynek partii, podjęły decyzję o użyciu
pałek i innych środków obronnych (w tym
gazu łzawiącego). W efekcie doszło do walk ulicznych i starć z MO, a w końcu, późnym wieczorem 15 grudnia, do podpalenia budynku KW PZPR w Gdańsku. Ogłoszono
strajk okupacyjny.
Wojsko i milicja zablokowały porty i stocznie. Nocą aresztowano członków komitetu strajkowego w Gdyni.
Jednocześnie doszło do spisania 8 głównych postulatów i przekazania ich przewodniczącemu prezydium Miejskiej Rady Narodowej, Janowi Mariańskiemu. Obiecał on przekazać je wicepremierowi
Stanisławowi Kociołkowi, żądając jednak w zamian rozejścia się demonstrantów do domów. Wśród postulatów były m.in. dostosowanie płac robotników do ostatniej podwyżki cen, podwyższenia minimalnego wynagrodzenia (w szczególności najmniej zarabiających kobiet), zredukowania rozpiętości zarobków robotników z zarobkami pracowników umysłowych (w tym także postulat, że dyrektor przedsiębiorstwa nie powinien zarabiać więcej niż 1000
zł od pracownika posiadającego
wyższe wykształcenie), czy wreszcie ustalenia wysokości zasiłku chorobowego w pełni odpowiadającemu utraconemu w czasie choroby zarobkowi. Tego samego dnia na wszystkich wyższych uczelniach Wybrzeża wprowadzono obowiązek sprawdzania list obecności na każdych kolejnych zajęciach i ostrzeżono, że nieusprawiedliwiona nieobecność oznacza automatyczne usunięcie z uczelni i zawiadomienie o tym fakcie milicji. Tylko niewielka ilość wykładowców wyłamała się z tego obowiązku, jak doc. dr Czesław Buraczewski (PG), który odmówił sprawdzania list obecności, ale ze łzami w oczach prosił studentów, aby nie szli do Gdańska, bo tam giną ludzie, a studenci są przyszłością narodu.
w
Malborku rozpoczęli rabunek sklepów przy ulicy Rajskiej i sąsiednich. Część manifestantów próbowała to powstrzymać, ale bez rezultatu. Około południa stoczniowcy zdobyli
czołg, który zabezpieczono na terenie
Gdańskiej Stoczni Remontowej. Po południu do walczących w Gdańsku stoczniowców dołączali pojedynczo studenci, którym kończyły się wykłady. Około godziny 16.00 przed samym dworcem kolejowym został zastrzelony przez snajpera człowiek, który być może był tylko przechodniem, gdyż w tym czasie walki toczyły się pod komendą MO, a nie na placu dworcowym (Leningradzkim). Strzał padł od strony wiaduktu Błędnik, gdzie nie było wtedy ani wojska ani milicji, musiał więc strzelać
snajper, ulokowany prawdopodobnie w wieżowcu Centrum Techniki Okrętowej przy Błędniku. Potem stoczniowcy na środku dworcowej hali złożyli zwłoki kolegi rozjechanego przez czołg, rozbili dworcową kwiaciarnię i podpalili kasy dworcowe. Gdy oddziały wojska i milicji pojawiły się na Błędniku i od strony komitetu, manifestanci, którym groziło otoczenie, wpadli na dworzec i do stojącej jeszcze kolejki elektrycznej, która na szczęście ruszyła, gdy na dworzec wpadli milicjanci.
16 grudnia
Strajk rozszerzył się na kolejne zakłady na Wybrzeżu. Stocznia Gdańska została otoczona przez wojsko. Ludzie, którzy próbowali się do stoczni zbliżyć, byli brutalnie bici.
17 grudnia
W celu opanowania chaosu w mieście, władze zdecydowały się wykorzystać wojsko.
W wyniku starć wiele osób po obu stronach zostało poszkodowanych. Po porannych wydarzeniach na przystanku
Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia Stocznia, w centrum Gdyni uformowano pochód z biało-czerwonymi flagami, który ruszył ulicami 10 Lutego i Marchlewskiego w kierunku przystanku Gdynia-Stocznia, gdzie starł się z wojskiem. Pochód zebrał się ponownie na ul. Czerwonych Kosynierów i ruszył do centrum Gdyni. Na czele pochodu niesiono na drzwiach ciało zabitego młodego mężczyzny (
Zbyszka Godlewskiego), za nim niesiono pomazane krwią narodowe flagi. Pochód ten doszedł do urzędu miejskiego przy
ulicy Świętojańskiej, gdzie doszło do kolejnych starć. W tym pochodzie wzięli udział przedstawiciele wszystkich zawodów i grup społecznych. Na ulicach
Słupska i
Elbląga trwały demonstracje. Do rzeszy strajkujących włączyli się pracownicy Stoczni Szczecińskiej, którzy razem z wieloma tysiącami ludzi demonstrowali w mieście, a wobec których wojsko i milicja użyły siły, kiedy protestujący podpalili gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Śmierć poniosło 16 osób, w tym wiele młodzieży oraz osoby przypadkowo znajdujące się przy terenie protestu, a potem już walk. Jednocześnie służby publiczne zaczęły stopniowo tłumić strajki i demonstracje na Wybrzeżu.
18 grudnia
Podobnie jak wcześniej Stocznia Gdańska, została otoczona przez wojsko stocznia
w Szczecinie. W Elblągu zdecydowano się na użycie siły, co zaowocowało starciami
z demonstrantami. Do miast północnej
Polski przyłączyły się
Białystok,
Nysa,
Oświęcim,
Warszawa i
Wrocław, gdzie zorganizowano nowe strajki. Miały one mniejszą skalę i były krótkotrwałe w przeciwieństwie do tych z Gdańska, Gdyni czy Szczecina.
19 grudnia
Reakcja władz państwowych
Władze
PZPR (
Biuro Polityczne w składzie:
Władysław Gomułka,
Marian Spychalski,
Józef Cyrankiewicz,
Ignacy Loga-Sowiński,
Mieczysław Moczar,
Wojciech Jaruzelski,
Alojzy Karkoszka,
Zenon Kliszko,
Kazimierz Świtała,
Tadeusz Pietrzak) na wieść o wydarzeniach w Gdańsku wydały rozkaz użycia broni palnej przeciwko demonstrującym, przy czym strzały po ostrzegawczej salwie w górę zgodnie z rozkazem Gomułki miały być oddawane w nogi. Nastąpiła interwencja 550
czołgów i 700
transporterów opancerzonych 8. dywizji zmechanizowanej. Do walki z demonstrantami ruszyło 5 tysięcy
milicjantów i 27 tysięcy
żołnierzy, Wybrzeże zostało krwawo
spacyfikowane. Akcję tę nadzorował osobiście obecny w Trójmieście wiceminister
MON Grzegorz Korczyński.
Bilans wystąpień
W wyniku starć oraz wypadków zginęło też kilku funkcjonariuszy
MO oraz żołnierzy
LWP, a kilkudziesięciu zostało rannych. Zniszczeniu uległo kilkanaście pojazdów wojskowych, w tym transportery BTR i czołgi. Podpalono 17 gmachów (w tym budynki Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku i Szczecinie), rozbito 220 sklepów, podpalono kilkadziesiąt samochodów.
Niektórzy historycy twierdzą że ze względu na liczbę ofiar, wewnątrzpartyjne rozgrywki w PZPR posłużyły skompromitowaniu Gomułki i w efekcie odsunięcia go od władzy (na stanowisku
pierwszego sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej zastąpił go
20 grudnia Edward Gierek). Hipotezy te potwierdza do pewnego stopnia fakt rozbicia ośrodka decyzyjnego komunistów na zwalczające się stronnictwa (Kliszko, Kociołek i Pietrzak), uzurpujące sobie prawo do reprezentowania partii i jej interesów. Brak jasnej strategii działania i porozumienia między tymi ugrupowaniami był prawdopodobnie jedną z głównych przyczyn tragicznych wydarzeń.
Z dokumentów
IPN wynika, że grudniowe zajścia nie ograniczyły się do Wybrzeża. Do demonstracji i strajków doszło także w
Krakowie,
Wałbrzychu i innych miastach. Według ustaleń historyków w głębi kraju strajkowało wtedy ponad 20 tysięcy osób.
Odpowiedzialność dygnitarzy
Do upadku ustroju socjalistycznego nikt z decydentów nie poniósł odpowiedzialności za masakrę robotników wydarzeniach grudniowych 1970 roku. Jedynym oficjalnym gestem było przeproszenie za błędy i obietnica ludzkich rządów podczas spotkania Gierka z robotnikami w Gdańsku po zajściach na Wybrzeżu.
Zmiana ustroju umożliwiła zmianę tego podejścia. W
1995 roku ówczesna Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku wniosła do Sądu Wojewódzkiego akt oskarżenia przeciwko Jaruzelskiemu, Kociołkowi, Tuczapskiemu oraz dowódcom wojsk tłumiących protest. Pierwsze zebranie sądu odbyło się w marcu
1996 roku. 3 lata później proces przeniesiono do
Warszawy.
Grudzień 1970 w dziełach kultury
Do wydarzeń Grudnia'70 odwołuje się utwór
Ballada o Janku Wiśniewskim oraz film
Andrzeja Wajdy Człowiek z żelaza. 17 grudnia 1970 roku był czwartek, stąd ten dzień jest określany jako czarny czwartek. Do tego określenia nawiązuje tytuł filmu
Czarny czwartek (premiera 25 lutego 2011), który był kręcony w Trójmieście w miejscach, w których wydarzenia grudniowe rzeczywiście miały miejsce.
Bibliografia
Piotr Jegliński [red]: Grudzień 1970, Editions Spotkania, Paris 1986
BIBLIOGRAFIA: cytowane za: wikipedia
Linki zewnętrzne