Około godziny 10.00 na ul. świętej Anny wjechał Kościuszko. Kiedy zatrzymał się na Rynku, wszyscy zamilkli. W ciszy i skupieniu tłum ludzi wysłuchał przysięgi Naczelnika, który stojąc przed czworobokiem żołnierzy, z uniesioną do góry szablą, mówił narodowi: "Ja, Tadeusz Kościuszko, przysięgam w obliczu Boga całemu Narodowi Polskiemu, iż powierzonej mi władzy na niczyj prywatny ucisk nie użyję, lecz jedynie jej dla obrony całości granic, odzyskania samodzielności Narodu i ugruntowania powszechnej wolności używać będę. Tak mi Panie Boże dopomóż i niewinna Męka Syna Twego". Tłum wiwatował na cześć Naczelnika, wojsko prezentowało broń, zabrzmiał Dzwon Zygmunta. "Miasto szalało z radości, ludzie wiwatowali, nie brakowało takich, którzy przypinali sobie francuskie trójkolorowe kokardy - symbol wolności" - opisuje nastrój uroczystości prof. Maria Bogucka w "Dziejach Polski do 1795 r.".
Tadeusz Kościuszko zaczął opracowywać koncepcję powstania narodowego w 1793 r. w Dreźnie, po ogłoszeniu drugiego rozbioru Polski. We wrześniu 1793 r., po naradzie ze spiskowcami z kraju, zgodził się objąć dowództwo nad planowanym powstaniem. Uznał jednak, że siły powstańcze nie są jeszcze gotowe i z rozpoczęciem walk trzeba poczekać. Ostatecznie o wybuchu powstania zdecydowała sytuacja w kraju, a przede wszystkim decyzja ambasadora carskiego w Warszawie o redukcji wojska polskiego. 12 marca 1794 r. dowódca Wielkopolskiej Brygady Kawalerii Narodowej stacjonującej w Ostrołęce brygadier Antoni Madaliński odmówił przeprowadzenia redukcji swojego oddziału i na czele 1200 kawalerzystów wyruszył wzdłuż granicy pruskiej do Krakowa.
"Chociaż Kościuszko poniósł klęskę, wskazał drogę walki o wolność poprzez zbiorowy wysiłek całego narodu i to stało się jego testamentem politycznym. Tę kościuszkowską myśl ideowo-polityczną podejmą Polacy podrywając się co pokolenie do walki o odbudowę państwa" - pisał prof. Andrzej Zahorski w książce "Trzy powstania narodowe".